Translate

piątek, 11 września 2015

6.What are you waiting for?

Następne 2 miesiące zleciały ot tak. Mój brzuch robił się coraz to większy, bo w końcu był to już 5 miesiąc. Spodziewaliśmy się chłopca. Każdy dzień był dla mnie walką. Dla nas. Dla mnie i dla tego dziecka. Lekarze robili wszystko by podtrzymać ciążę, jednakże były małe szanse na to, że dotrwamy. Któreś z nas mogło polegnąć, tylko które?
Byłam taka słaba, musiałam funkcjonować za dwóch a nie dawałam rady. Jedyne co podtrzymywało mnie jakoś na duchu to Amelka, która była u mnie kilka razy. To nic, że znowu był między nami jakiś dystans. Wystarczyło mi to, że była.
Nie prosiłam o nic więcej, nie śmiałam nawet. Przed szkołą przyszła do mnie na chwilę wraz z tatą. Wpadła do sali, zapominając wręcz, że jest w szpitalu a nie w domu. To tylko dziecko, można było jej wybaczyć. Bartosz, przytykając palec wskazujący do ust, nakazał być ciszej na co ona grzecznie zareagowała. Usiadła obok mnie, całując w policzek. Zrobiło mi się ciepło na sercu.

-Jak się czuje Dzidziuś? Kiedy będziemy mogli go pooglądać na USG?-spytała zaciekawiona, przykładając dłoń do mego brzucha-Kopie?-nie czekając na odpowiedź pochyliła się i przystawiła ucho na wysokości pępka-Dzidziusiu, pokaż jaki jesteś silny. Kopnij siostrzyczkę.-zachichotała a my razem z nią. To było takie miłe i słodkie. Mela w końcu zaczynała się oswajać z myślą o tym, że być może zostanie starszą siostrą.

-W nocy mocno kopał, teraz chyba śpi, bo jest spokojny jak aniołek.-pokiwałam głową, przenosząc uwagę na męża

-Po południu przyjdziemy znowu a teraz spadamy, bo za 20 minut lekcja się zaczyna.-wyciągając rękę w stronę dziewczynki uśmiechnął się szeroko, posyłając przelotnego całusa

Odpowiedziałam tym samym, machając im na do widzenia. I znowu sama. Nie no dobra, SAMI. Sami ze sobą. Chyba nawet odpowiadało mi towarzystwo tego co sobie zagościł w moim brzuszku. Jemu było tam ciepło i wygodnie, dawał mi o tym znać za każdym razem gdy się tylko poruszył. A najbardziej ruchliwy to był w nocy. Nie mogłam spać przez te jego akrobacje. Tak mi coś śmiga w pamięci, że Amelia to była podobna. Też się rozpychała a mój kręgosłup na tym mocno ucierpiał. No ale...to chyba najcudowniejsze 9 miesięcy w życiu każdej kobiety... A potem? Te wszystkie lata macierzyństwa...Ileż bym oddała by cofnąć czas do momentu kiedy dowiedziałam się, że niedługo Melcia przyjdzie na świat. Może wtedy to wszystko inaczej by się potoczyło. Może nie wyjechałabym z Maceraty. Może zostalibyśmy tam na dłużej...Może...może...
Z rozmyślań wyrwał mnie ginekolog, który zaszczycił mnie swą obecnością.

-Była tu przed chwilą pani siostra, pytała o pani stan zdrowia.-zagadnął na wejściu lekarz, podając mi dłoń

-Dagmara?-spytałam zdziwiona. Dlaczego do mnie nie weszła?

-Nie, nie. Panią Winiarską to ja znam.-kiwnął głową, uśmiechając się-Taka blondynka...-zamyślił się, próbując przypomnieć jej imię-Natalia...?Tak! Natalia!-popukał się w czoło-Pamięć już mnie zawodzi.

Natalia? Nie znam żadnej Natalii...Podciągnęłam się lekko do pozycji półsiedzącej.

-Żadnych gwałtownych ruchów pani Kurek!-chwyciwszy mnie za ramiona, zaraz poprawił poduszkę, która przybrała niesworne kształy-Proszę uważać.

-Przepraszam, nie mogę przywyknąć jeszcze...-westchnęłam, nie mogąc przestać myśleć o tej kobiecie-Mówiła coś jeszcze? Pytała o co dokładnie?

-Przedstawiła się, pytała jak się pani czuje, który to tydzień dokładnie. Natalia Fryyyyy coś tam, takie dziwne nazwisko.-mężczyzna po 50-tce ogarnął mnie spojrzeniem

-Coś nie tak?

-Wszystko dobrze, mógł pan powiedzieć żeby przyszła, bo stęskniłam się za nią. Tyle czasu jej nie było w Polsce.-skłamałam, posyłając sztuczny uśmiech

Coś mi to mówiło, w głębi czułam, że ją znam i to nawet bardzo dobrze. Postanowiłam nie wyslilać pamięci. To mnie zbyt dużo kosztowało. Jak ma mi się coś przypomnieć to na pewno tak będzie. Niech wszystko idzie swoim rytmem. Tak sobie postanowiłam.

(...)
-Krzyś, co z Bartkiem?! Masz tam go gdzieś obok?!

-Zabijesz nas jak ci coś powiem, a bo wiesz... Może najpierw obiecaj, że nas nie zabijesz! Wiesz co, w sumie to już wszystko jedno, bo Iwonka zapowiedziała, że mnie za jaja powiesi...

STOP

(...)
-Kim ty jesteś, żeby mi kazania prawić, co?!-poderwał się stając na przeciwko mnie. Zlękłam się, jednak na zewnątrz starałam się tego nie okazywać. Gdybym go tak dobrze nie znała to pomyślałabym, że chce mnie uderzyć. 

-Twoją narzeczoną. Przyszłą żoną. Matką twojego dziecka.-zelżałam wyraźnie z tonu dając mały krok w tył-Jednakże nie wiem czy dobrze zrobiłam zgadzając się za ciebie wyjść.-wypowiedziałam przez zęby tkwiąc wzrok na pierścionku zaręczynowym, który w tej chwili zaczęłam okręcać na palcu

-Nikt cię do tego nie zmuszał.-rzekł obojętnie krzyżując ręce na klatce piersiowej


STOP

(...)
-To nie tak Flawia....-tłumaczenia?! Pokręciłam głową.

-A jak?! Kurwa! Myślałam, że mogę ci ufać!-wykrzyczałam zapominając na moment, iż Amelka śpi

-Możesz...

-Mogę? Po tym jak się nawaliłeś i nie powiedziałeś mi o tym, że Natalia się przy tobie kręci?! Niech to szlag!-trzasnęłam dłonią w ścianę

-Natala...to nie tak...To znaczy... Fakt, wróciła, parę razy się z nią spotkałem...-mówił nie wiedząc jak obrać słowa

-Spałeś z nią?-podeszłam do niego patrząc mu w oczy


STOP

(...)
-Kocham cię i nigdy bym cię nie zdradził.

STOP

(...)

Co jest do cholery?! Zerwałam się gwałtownie ze snu, ciężko dysząc. Zrobiłam to zbyt szybko, zbyt mocno...Poczułam mocny ból, miałam wrażenie jakby dziecko obsunęło się o kilkanaście centymetrów w dół. Po całej sali jak i korytarzu rozległ się mój przeraźliwy krzyk. Ten ból trudno opisać, nie wiem nawet jak to obrać w słowa. Wybaczcie. Nim ktokolwiek zdążył przybiegnąć, świeża, śnieżnobiała pościel nagle zaczęła przesiąkać krwią, która leciała ciurkiem po mych nogach. Zupełnie jak z Amelią, to wyglądało tak samo...
Do sali wlecieli lekarze i pielęgniarki. Zaczęli mnie uspokajać, ale na marne im się to zdało. Parametry dzidziusia zaczęły wariować a moje ciśnienie szybko wzrastać. Wywieźli mnie stamtąd, tylko tyle zapamiętałam, bo potem to już straciłam przytomność...

Ty Bartoszu dostałeś telefon ze szpitala. Wiem o tym, bo nim wynieśli mnie z sali to pielęgniarka dzwoniła byś szybko przyjechał...I co?! Znowu się przestraszyłeś? Co poczułeś w tamtej chwili? Żałuję, tak cholernie żałuję, że nie mogłam widzieć twojego wyrazu twarzy...





"What are you waiting for?
Are you waiting on a lightning strike
Are you waiting for the perfect night
Are you waiting till the time is right
What are you waiting for?
Don't you want to learn to deal with fear
Don't you want to take the wheel and steer
Don't you wait another minute here
What are you waiting for?"


I co teraz?! :) Jak myślicie? Co będzie w następnym? ^^
______
Oglądacie PŚ? Ja mam taką przyjemność, że mogę bez żadnych przeszkód obejrzeć wszystkie mecze a z tego powodu skaczę z radości po sam sufit, bo nasi grają jak natchnieni! #brawosiatkarze #brawostefan #brawowy #FIVB #men'sworldcup2015 #japan

4 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że ni złego się nie stało. Przypomniała coś co pewnie wolałaby nie pamiętać. Mam nadzieję, że wyjaśnią sobie wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  2. boże żeby jej nic złego się nie stało i małemu też
    czekam na kolejny i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. No to Cię wreszcie odwiedzam ^^
    Ależ się dzieję! o.O Oby i tym razem dała radę :) Wierzę, że może się jej udać ;3 Musi KurdaćKurkowi czego wcześniej nie miał, więcej czasu spędzonego z.dzieckiem :)
    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem nareszcie. Mega sie ciesze, że jest 2 część. Bardzo mi się podoba dalsze losy bohaterów. Mam nadzeje, iż nic złego się nie stanie, bk strata dziecka była by okropna.
    Pozdrawiam Aldona :-)

    OdpowiedzUsuń