Translate

piątek, 18 września 2015

7.Nie chcę słuchać cię, w kłamstwach gubisz się już sam

Straciłam go, to niewinne dziecko nie zniosło ciąży. Nie było mu dane przyjść na ten świat, poznać swojej siostry, mamy, swojego taty. A mi nie było pisane utulić tego szkraba, ucałować w czoło, ululać do snu. Byłam na to gotowa, gdzieś podświadomie cały czas mówiłam sobie "Flawia, nie ciesz się, bo możesz potem gorzko płakać." Niby wiedziałam, że tak będzie, niby powinnam czuć ulgę, bo przecież początkowo się nie cieszyłam. Powinnam dziękować Bogu, że darował mi trzecie życie? Tak to mogę nazwać? Bo przecież straciłam tyle krwi, mój organizm był tak obciążony, że pewnie teraz powinnam być nieżywa...a jednak tu jestem. Może Ten z Góry ma dla mnie wyznaczone cele? Może jednym z nich jest właśnie cierpienie, bo los mnie nie szczędził nigdy.
Leżałam na sali intensywnej opieki medycznej, trzymając dłonie na płaskim już brzuchu. Czułam się pusta. Te maleństwo już nie baraszkowało we mnie, nie kopało, nie uciskało mi na kręgosłup, przez co wiele razy nie mogłam wyleżeć na łóżku. Nie było już go, ale miałam przecież córkę. Córkę, która potrzebowała mnie jak nigdy. Chwilę potem znalazł się obok Bartosz. Był smutny i załamany. Chwycił mą dłoń, całując czule.

-To nic...mamy Amelkę, która jest całym naszym światem. Po prostu nie jest nam pisane mieć więcej dzieci...Razem przez to przejdziemy.-szeptał, głaszcząc mnie po włosach. Nie potrafiłam już tego słuchać. Zabrałam dłoń.

-Noo...ty masz jeszcze syna, prawda? Więc nie wciskaj mi kitu.-wysyczałam przez zęby

-O czym ty mówisz?-wyprostował się nagle, zaciskając szczękę. Nawet udawać nie potrafił, z jego wyrazu twarzy mogłam wyczytać wszystko na ten temat.

-O czym ja mówię?! Ile czasu zamierzałeś jeszcze milczeć, co? 8 lat Bartek, 8 lat! Właśnie tyle ma wasze dziecko, nie? Jak mogłeś to ukrywać?!-krzyczałam, nie zwracając uwagi na to, że zaraz może wpaść lekarz czy zupełnie ktoś inny. Nic innego wtedy nie było ważne.

-Proszę cię, porozmawiamy o tym w domu, nie tutaj...-nie wiedział co powiedzieć, nie wiedział jak się zachować. Było mu wstyd i bardzo dobrze. Tak bardzo go w tamtej chwili nie nawidziłam.

-Co się tu dzieje?-nagłe pojawienie się moich rodziców i Winiarskich tylko pogorszyło sprawę

-A wy co?! Fajnie było? Fajnie się ukrywało przede mną prawdę? Kryliście tego tchórza, tak?-poderwałam się do pozycji siedzącej, nie przejmując się tym, że przecież wszystko mnie bolało i wstawać nie powinnam-Patrzyliście wszyscy na to, pozwoliliście bym czuła się winna, pozwoliliście na to by moja córka mnie znienawidziła!-powstrzymywałam łzy, trudno mi było, ale nie uroniłam ani jednej. Chciałam im pokazać, że jestem twarda.

-Spokojnie Flawia...-zaczął Michał , pokazując dłońmi bym zelżała z tonu

-Zamknij się! Boże...jaka ja byłam naiwna...Sądziliście, że ja nigdy sobie tego nie przypomne, prawda? Niespodzianka!-zaśmiałam się histerycznie

-Córcia, daj nam wyjaśnić...to wszystko było dla twojego dobra...-tata patrzył na wszystko, ale nie na mnie. Bał się spojrzeć mi w twarz. Wszystkim było głupio, przykro. Nie potrafili powiedzieć niczego sensowanego.

-Tu nie ma czego wyjaśniać.-dodałam ciszej-Jeszcze dzisiaj powiesz Amelii całą prawdę, tłumacz się. Przekonaj się jak to jest kiedy ukochana osoba, osoba, dla której jesteś wszystkim, która dla ciebie jest najważniejsza...tak nagle cię nie nawidzi.-mój głos zaczął się łamać, bałam się, że zaraz nie będę mogła już nic z siebie wydusić...-Wyjdę ze szpitala i wyprowadzamy się. Nie powstrzymasz mnie.-skrzywiłam się, odczuwając ból w dole brzucha-No czego się kurwa patrzycie?! Wynoście się stąd wszyscy!-wrzeszczałam tak długo, aż nie przyszedł lekarz i wszystkich wyprosił. Potrzebowałam środków uspokajających, tego było już dla mnie za dużo.



"Nie chcę słuchać Cię
W kłamstwach gubisz się już sam
Nie myśl sobie że znowu nabrać się dam
Dobrze wiesz byłeś dla mnie wszystkim
Przestań mówić: "To nie tak jak myślisz"
Już nie łudzę się że to ma sens
Nie oszukasz mnie"


Welcome! Co wy na to? :) Rozdział dodawany w biegu, więc wybaczcie za wszystkie błędy :)
Polacy idą jak na razie przez PŚ niczym burza, co mnie bardzo cieszy! Niestety, już nie mogę oglądać ich zmagań na żywo, bo poszłam do pracy, ale od czego są powtórki?! :)
Rozdziały jak widzicie pojawiać się będą co piątki, mi to pasuje i wam chyba też ^^
Co jeszcze...do końca zostało 5 rozdziałów, łącznie jest ich 12 i uwaga, uwaga! 3. części na 100000000 % nie będzie :D Hahahaha
Pozrawiam, liczę na opinie :)

2 komentarze:

  1. Mam nadzieje, że to wszystko jakoś się ułoży i będą jeszcze szczęśliwi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz co... :p Ja chcę 3 część! Kto jest za??!! :DD Czemu tak krótko w ogóle... :pp
    Koniec narzekania!! :)) Wiadomo było, że Flaw wcześniej czy później sobie wszystko przypomni, ale no mogli się przygotować... Ale ona też mogła ich wysłuchać... Wszystko się pokomplikowało, oby tylko ten ból brzucha nie zwiastował niczego złego...:p Mam nadzieję że nie wymyślisz żadnej akcji z Melką i Arturem xD
    Mam nadzieję że mi wybaczysz, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału ;)
    Wenyy! Albo nie, bo pewnie już napisałaś xd Miłej pracy! ;))

    OdpowiedzUsuń