Translate

piątek, 4 września 2015

5.Gdy sił mi brak śnię o słonecznych czasach tak wspólnie z tobą spędzonych

Nie widziałam swojego dziecka od trzech tygodni. Nie chciała do mnie przyjść mimo tego, że Bartosz czy dziadkowie tak bardzo ją do tego namawiali. Leżałam w tym cholernym szpitalu zupełnie sama, czułam taką pustkę chociaż każdego dnia przebywał u mnie mąż, raz w tygodniu wpadali Winiarscy a i rodzice przyjeżdżali choćby na chwilę. I co z tego? Powinnam się cieszyć, ale nie potrafiłam. Chciałam by Amelia tu była, ale niestety musiałam być cierpliwa i czekać.
Nie wolono mi było wstawać ze szpitalnego łóżka a jeśli już to tylko do toalety i z powrotem. Każdy gwałtowny ruch mógł doprowadzić do poronienia, więc lekarz założył mi szwy podtrzymujące ciąże. Nawet to nie dawało gwarancji, ale trzeba było myśleć pozytywnie. Przynajmniej tak mi wmawiano. 
Miałam dosyć tej bezczynności. Całymi dniami albo czytałam gazetę, albo gapiłam się w telewizor a niekiedy nawet w sufit. Szło ześwirować a na samą myśl, że mogę tutaj spędzić jeszcze 6 miesięcy robiło mi się słabo. W sali co rusz pojawiały się i znikały pacjentki w ciąży a ja dalej tam leżałam. Nawet obraz tego niewinnego dzieciątka na USG czy też bicie serduszka na KTG nie sprawiało mi radości ani przyjemności. W przeciwieństwie do Bartosza, który jak wpatrywał się w ekran ultrasonografu to ledwo powstrzymywał łzy wzruszenia. Nie dziwiłam mu się, bo przecież jak byłam w ciąży z Amelią to tak wiele go ominęło. Nie był ze mną na ani jednej wizycie, przegapił pół ciąży a i po porodzie nie był zbytnio obecny, dlatego tak bardzo teraz pragnął by drugie dziecko urodziło się prawidłowo. 

-Pani Flawio, jak samopoczucie?-przy porannym obchodzie weszło dwóch ginekologów i jedna pielęgniarka. Mój prowadzący chwyciwszy kartę zaczął namiętnie coś w niej zapisywać a drugi usiadł przy łóżku, spoglądając na me oblicze

-Takie jak wczoraj i przedwczoraj.-odpowiedziałam, poprawiając poduszkę, która była strasznie niewygodna

-Zabierzemy panią zaraz na badania, wczorajsze wyniki moczu i krwi nie są zadowalające.-poprawił okularny na nosie by zaraz wstać i wydać polecenie dla pielęgniarki-Proszę przygotować pacjentkę. Aha...może najpierw podamy kroplówkę z potasu, dobrze? Jak zleci to wtedy do zabiegowego.-zaznaczył, unosząc palec ku górze. Zapisał coś jeszcze do karty i oboje wyszli, zostawiając przy mnie kobietę, która wyjęła z szafki co trzeba i zaraz podłączyła się do mego wenflonu

-Będzie dobrze, jestem tego pewna.-posłała uśmiech w mym kierunku, więc odpłaciłam tym samym. Jak tylko zniknęła za drzwiami, westchnęłam ciężko, chwytając za komórkę.

"Przyjedź po pracy, postaraj się przywieźć Amelkę."

Taką wiadomość wysłałam do Kurka. Gorąco wierzyłam w to, że tym razem się zgodzi, że przyjdzie do mnie razem z tatą. Pragnęłam ją mocno przytulić, ucałować, dowiedzieć się od niej samej co słychać w szkole. Po prostu ją usłyszeć, zobaczyć. 

(...)

Bartosz:

 Jakąś godzinkę po przeczytaniu SMSa od Flawii wpakowałem się do samochodu i pojechałem. Meli jeszcze wtedy nie udało mi się przekonać, ale widziałem...widziałem, że zaraz pęknie. W końcu i jej bardzo brakowało mamy. Po prostu wstydziła się do tego przyznać. 
Pod szpitalem wpadłem na swoich rodziców. Niby przypadkiem, niby celowo. Byli oni o wszystkim bardzo dobrze poinformowani, więc przejęli się jedną bardzo ważną sprawą. Czymś co w tamtym momencie może przemykało przez mą głowę, jednak nie przejmowałem się tym zbytnio. Jeszcze to do mnie nie dochodziło, a było bardzo blisko.

-Bartek...-zaczęła Iwona, łapiąc mnie pod rękę-Bardzo się cieszymy, że Flawia w końcu odzyskuje pamięć, to bardzo ważne jednak...-nim zdążyła dokończyć, wtrącił się mój ojciec

-To jest kwestia czasu nim przypomni sobie zdarzenia sprzed wypadku. Wystarczy chwila, jakaś sytuacja, może słowo...Co wtedy zrobisz? Co wtedy zrobimy my?-mówił tak przejęty, przysiadając na ławce

-Ona nas znienawidzi...Znienawidzi ciebie synu.-mama przyłożyła dłoń do mego policzka delikatnie je głaszcząc

Wtedy otworzyły mi się oczy. Wszystko zrozumiałem. Radość, związana z tym, że moja żona wychodziła z dramatu, przyćmiła mój strach, moje obawy o to, że zdrada, że to dziecko...że to wróci. Ta nienawiść jaką wtedy do mnie czuła, te ostre słowa jakie padły, ten płacz, ten trzask drzwi, dźwięk telefonu, głos policjanta w słuchawce...
Opadłem na ławce koło ojca, kryjąc twarz w dłoniach. Amelia! I ona tak nagle mogła by poczuć do mnie wstręt, bo przecież przeze mnie straciła mamę a ja mimo tego, że mogłem to zrobić, to nawet nie próbowałem przybliżyć jej prawdy. Miałbym stracić dwie kobiety swojego życia? Nie mogłem na to pozwolić...nie, nie teraz.
W jednej chwili zabrakło mi sił na wszystko. Rodzice poszli do niej a ja zostałem, bijąc się z myślami.
Pamiętasz kochanie wspólne wakacje? Te dwa tygodnie na słonecznych Seszelach? Każdą namiętną noc? Każdy leniwy poranek? Kąpiele w ciepłym oceanie? Wylegiwanie na plaży?
Ja pamiętam i dałbym tyle by to znowu się zdarzyło. Tacy młodzi, tacy piękni, tacy bezproblemowi, niezatroskani... 
To moja wina Flaw, to wszystko to moja wina.






"Zasłonięte okna 
cieniste podwórza 
tych cichych dramatów 
sceny nie zliczone 
gdy sił mi brak śnię 
o słonecznych czasach 
tak wspólnie z tobą spędzonych "


Colly, mówisz i masz :D 
Rozdziały nie grzeszą długością, wiem, ale to tylko dlatego, że zaplanowałam sobie, iż każdy rozdział będzie odnosił się konkretnie do czegoś, do jakiejś sytuacji. Poza tym, nie każdy lubi dużo czytać :D
Kolejny pojawi się na koniec przyszłego tygodnia, ustawiam się pod Was, bo wiem, że teraz macie szkołę, więc weekendowe rozdziały chyba pasują?
Zapraszam do wypowiadania się w komentarzach! Pozdrawiam <3

PS W następnym rozdziale nastąpi przełom :) Tzn namiastka tego przełomu :)

5 komentarzy:

  1. według mnie rozdziały możesz dodawać częściej :) zawsze chętnie przeczytam na jakiejś nudnej lekcji ;) Jestem ciekawa co Flawia zrobi gdy dowie się / przypomni sb tamte zdarzenia i czy wybaczy Bartkowi

    OdpowiedzUsuń
  2. mam nadzieję, że gdy Flawia sobie przypomni to nie zostawi Bartka. Postara mu się wybaczyć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Yhym... Ja chyba wiem jaki przełom :D
    Mam nadzieję że z maluszkiem nic nie jest, bo ja wiem, że wtedy Flaw będzie na siebie zła, że go nie utrzymała i przypomni jej się poród Melki i sytuacja sprzed niego, ehh... :/ Na miejscu Bartka to ja bym sama spróbowała rozpocząć rozmowę o tym wypadku, bo kto wie, co stanie się później jak Kurkowa sama się domyśli? To będzie jakaś masakra, bo Melce też z pokłóconymi rodzicami dobrze nie będzie. Czemu to wszystko jest takie skomplikowane?! :D Weekendy to dobra opcja, zdecydowanie ;) Chociaż troszkę krótko, no ale... :)
    Weny i miłego weekendu! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny. Mnie pasuje opcja weekendowa, choć zawsze chętnie poczytam jakiś fajny rozdział na mniej fajnej lekcji ;) Mam nadzieję,że z Flawią i dzidziusiem będzie ok. Do następnego. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń