Translate

czwartek, 15 października 2015

11.I'm just a jealous guy

Nie będę teraz kłamać, dobrze wiecie, że go kochałam i nadal kocham. Po tylu latach, mimo tego co zrobił. Byłam zła na niego, na sędziego, na cały świat, bo rozwód nie doszedł do skutku przez jedno "Nie zgadzam się." Tylko dlatego, że on nie chciał...ja musiałam się podporządkować. Może dobrze się stało. Gdyby sąd nie zarządził półrocznej separacji, takiej na próbę (?), to pewnie dzisiaj byłoby już za późno. Jednakże mimo tego, nie chciałam dać poznać Bartkowi, że moje nastawienie jakkolwiek się zmieniło. Pragnęłam tego by się mocno postarał. By pokazał jak bardzo zależy na tym bym wróciła. W końcu żyliśmy osobno już ładnych kilka miesięcy.
Dalej mieszkałyśmy z Amelią w Sopocie. Były wakacje, pogoda raczyła przyjemną temperaturą, więc każdego dnia wylegiwałyśmy się na plaży ze znajomymi. Zapomniałam wam wspomnieć. Jakiś czas temu w moim życiu pojawił się pewien mężczyzna...to był dobry kolega, ojciec koleżanki Amelki. Samotny ojciec co najważniejsze. Poznaliśmy się za sprawą Meli i Kaji, które były jak papużki nierozłączki i żyć bez siebie nie potrafiły. Nie, to nie było to co pewnie od razu sobie pomyślałyście! Ja nie miałam głowy do żadnych romansów, chociaż nawet jeśli...byłabym usprawiedliwiona.
Kolejne lipcowe popołudnie wiązało się z wizytą na sopockiej plaży wraz z Kają i Igorem. Lubiłam to, nie powiem, że nie. Było dobrze, rozumieliśmy się tak jakbyśmy znali się całe życie. Czasem miałam wrażenie, że gada mi się z nim lepiej jak z własnym mężem.
Dobra, dosyć tego. Nie będę tutaj się nad tym rozdrabniała!
Rozłożyliśmy koce, parawan i parasol. Słońce tak mocno grzało, że trzeba było się nasmarować.

-Dziewczyny! Dalej, wysmaruję was a dopiero potem do wody!-krzyknęłam za 10-latkami, które to szybko chciały znaleźć się w Bałtyku, jednak nie dane im było się zamoczyć za sprawą nadopiekuńczej mamuśki, czyli mnie

-Jesteś niemożliwa.-zaśmiał się Igor, który nieraz bywał totalnie rozkojarzony i coś takiego by mu nawet przez myśl nie przeszło

-Muszę myśleć za nas oboje.-odparłam uszczypliwie, wytykając język w jego stronę

-Oooj tam!-machnął ręką, rzucając się na koc-Mnie też byś mogła nasmarować.-wyszczerzył ząbki

-Taaa...i cóż z tego będę miała?-prychnęłam, rozbierając się do stroju kąpielowego

-Dobrą kolację.-pożerał mnie wzrokiem. Może to zabrzmiało nieskromnie, ale tak było. Czułam, że wpadłam mu w oko i to sprawiało, że moja kobiecość przybierała na wartości.

-I równie dobre wino!-zaznaczyłam, chwytając w dłoń tubkę z kremem UV

-Zgadza się. To jak, smarujesz?-roześmiał się, kładąc na brzuchu-Plecy pierwsze!

Chcąc nie chcąc zrobiłam to. Wysmarowałam go, przysiadając nad nim okrakiem. Teraz wiem, dopiero teraz, że nie powinnam była, ale człowiek zawsze mądry po szkodzie jak się okazuje.

Na koniec tygodnia umówiliśmy się na tą obiecaną kolację. Był sobotni wieczór, dziewczynki były bardzo zadowolone, bo mogły razem spać a właściwie to nie spać tylko świrować przez całą noc. One były zajęte sobą a my sobą. Igor zamówił kolację z najlepszej, sopockiej restauracji prosto do mojego mieszkania. Zapowiadało się super. Amelia i Kajka nie wychodziły z pokoju praktycznie wcale, więc mieliśmy czas na to by pogadać naprawdę szczerze i o wszystkim. Kiedy dostarczono nam jedzonko a świeczki pięknie lśniły przy zgaszonym świetle, wznieśliśmy pierwszy toast. Za nas, za dwójkę samotnych rodziców by chwilę po tym wziąć się za jedzenie. Smakowało wspaniale.

-Następnym razem bierzemy opiekunkę i idziemy do restauracji.-powiedział przystojny brunet, zerkając na mnie znad talerza

-W końcu wyrwiemy się choć na chwilę ze świata zabieganych rodziców. Jestem za.-posłałam mu zalotny uśmiech, kokieteryjnie przejeżdżając palcem po dolnej wardze. Nie wiem czemu się tak zachowywałam. Chciałam się odegrać jakoś na Bartku? Co ja chciałam?! Dajcie spokój, naprawdę nie wiem.

-Jesteś wspaniałą kobietą.-rzekł tak poważnie, przeczesując swe lekko przydługie włosy palcami. Zagryzłam usta, wstając z miejsca. Działałam pod wpływem chwili. Tak jak mówiłam wcześniej, kochałam męża! Tylko, że w tamtym momencie byłam spragnioną kobietą na odwyku. Zapomniałam o wszystkim. O tym, że dziewczyny w każdej chwili mogły się pojawić w salonie, o tym, że jestem mężatką, o tym, że...no właśnie. Coś bardzo ważnego wypadło mi z głowy!

-Może...zapomnimy na chwilę o tym, że nie jesteśmy sami...?-spytałam, stając nad nim. Chwyciłam jego dłoń, kładąc na swej piersi. Wciąż bawiłam się w kokietkę, niby to przypadkiem, ocierając łydką o jego krocze

-Podniecasz mnie.-wypowiedział stanowczo, sadzając mnie na swoich kolanach. Nie wiem kiedy nawet, ale zaczęliśmy się całować. Chyba tego potrzebowałam, wiecie? Potrzebowałam poczuć się znowu pożądana przez mężczyznę. Chciałam zapomnieć o problemach, o byciu kurą domową, żoną trenera, którego wiecznie nie było w domu. Co najważniejsze! Zapomnieć o żonie siatkarza reprezentacji Polski, którą to niby kochający mąż, zdradził ze swoją byłą.

Nagle, a w zasadzie w najodpowiedniejszym momencie zjawił się ktoś, kto przecież zapowiedział się na wizytę kilka dni wcześniej. Wypadło mi z głowy, po prostu zapomniałam.

-Bartek?!-poderwałam się, widząc zaszokowanego mężczyznę, stojącego w drzwiach

-Co to ma być?! Kto to jest?!-krzyknął o mało co nie wybuchając ze złości

-To twój były?-Igor nieco zmieszany stanął obok mnie, patrząc na Kurka

-Były?! Kurwa, jaki były?! Ja jestem jej mężem!-musiałam go trzymać, bo jeszcze trochę a by się rzucił na Broniewskiego

-Jesteś...jeszcze. Już niedługo.-prychnął brunet z tryumfem wymalowanym na twarzy

-Hej! Spokojnie, dobra?! Nie krzyczcie, bo tam jest Amelka z Kają.-starałam się to jakoś ogarnąć, ale na darmo

-Spokojnie?! Jak mam być spokojny kiedy ty tutaj rozkładasz nogi przed jakimś gamoniem?!-jego spojrzenie wręcz ciskało piorunami. Przegiął, totalnie przegiął. Poczułam się jak jakaś dziwka, szmata. Jeszcze przed chwilą patrzyłam na niego błagalnie by zaraz wywalić mu z liścia.

-Łaskawie przypomnij sobie przez kogo jest teraz tak jak jest. Przypomnij sobie kto kogo zdradził, kto kogo oszukiwał, kto ma dziecko na boku.-cofnęłam się kilka kroków-No kto? Ja? Przeze mnie się rozstaliśmy? Ja jestem kurwą? Ja bzykam się z kim popadnie?-nie krzyczałam, mówiłam spokojnie. Nad tym panowałam, ale nie nad łzami. Te zaś leciały jedna za drugą.

-Wyjdźcie obaj. Wyjdźcie, chcę być sama.-kierując te słowa, usiadłam na krześle, chowając twarz w dłoniach. Musiałam sobie wszystko ułożyć, uspokoić się.

I jeden i drugi wydzwaniali do mnie bez przerwy. Ten pierwszy narobił sobie nadziei a ten drugi cały czas starał się mnie odzyskać. Unikałam Igora. W stosunku do niego zachowałam się nie fair. To wiem. Nie czułam do niego nic a tylko chciałam wykorzystać jego sympatię. Możecie mnie teraz zjechać, proszę bardzo. Bartosz zaś się nie poddawał. Kiedy ja nie odbierałam to zaczął dzwonić do Amelii a jej nie wiedziałam jak mam to wytłumaczyć.

-Czemu nie chcesz gadać z tatą? Znowu coś się stało? Przecież było dobrze...-jęknęła żałośnie kiedy po raz kolejny odmówiłam rozmowy z jej tatą

-To są sprawy dorosłych kochanie.-odparłam wymijająco, zabierając się za przyrządzanie posiłku

-Jasne, najlepiej się tak spławia dzieciaka, nie?-syknęła ze złością, wychodząc z kuchni

Rozległo się pukanie do drzwi. Pomyślałam sobie, że to na pewno listonosz, bo zawsze o tej porze roznosił listy. Wytarłam dłonie w ściereczkę i ruszyłam do drzwi. Po otwarciu bardzo się zdziwiłam, bo najpierw ujrzałam wielki bukiet czerwonych róż a dopiero po chwili twarz Bartosza Kurka, która wyłaniała się zza kwiatów

-Jestem kretynem. Jestem pieprzonym egoistą. Nie chciałem cię zranić, wybacz mi Flawia. Nie chciałem byś znowu przeze mnie płakała. Jestem po prostu zazdrosnym facetem. Choć to i tak nie tłumaczy mojego zachowania.







"I was feeling insecure, 
You might not love me any more, 

I was shivering inside, 

I was shivering inside, 
I didn't mean to hurt you,
I'm sorry that I made you cry,
I didn't want to hurt you,
I'm just a jealous guy"


No nie! Jak to się mogło stać, że naszych już nie ma na Euro?! 
Oglądałam wczorajszy mecz, trochę się wkurzałam, trochę wyzywałam, ale wiem, że sezon był długi i nikt nie da rady pociągnąć tyle czasu na wysokim poziomie. Trudno się mówi! Teraz styczeń i Berlin! ^^ :)
Góra?! Zostawiam Wam do oceny a w przyszłym tygodniu pojawi się epilog-rozdział. Takie pół na pół :)
Pozdrawiam! :) 

9 komentarzy:

  1. Jak to już epilog? Ja się nie zgadzam, ja chcę jeszcze, to co piszesz jest genialne, nie kończ tego. 😀

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz kochana pisz!!!! Uzależniłam się ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. no to nie źle się stało. Mam nadzieję, że dadzą sobie jeszcze jedną szanse.

    OdpowiedzUsuń
  4. no Flawia zaszalała, chciała chyba na chwile zapomnieć o problemach . bartek zazdrosny ale walczy o nią, mam nadzieję,że się pogodzą i dadzą szanse sobie.czekam na kolejny. pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Może i zachowanie Flawii nie było dobre, ale no comment. Skupmy się na Bartku. W sumie on postawił wszystko na jedną kartę i w dupie ma Igora (i dobrze) i stara się. Przynajmniej jak facet pokazał że ma jaja nie zdejmując spodni... Wyczuwam happy end :)
    Wybacz, że nie komentowałam ale nie miałam nawet czasu przeczytać :p Buziaki!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Strasznie szybko dobrnęłaś do prawie końca tej historii. Mam nadzieje, że teraz wszystko się ułoży, ale już tak całkowicie, a nie tak jak w pierwszej części trochę polowicznie. Mam nadzieję, że mnie w tej kwestii posłuchasz ;)
    Całuje Monika :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialnie *.*
    Flawia zachowała się w stosunku do Bartka trochę nie fair :P Kurek w sumie ją zdradził, ale ona chciała wykorzystać Igora tylko dla tego by się na nim odegrać. Mam nadzieję, że bd razem w końcu szczęśliwi :)
    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. 53 years old Structural Engineer Glennie Beevers, hailing from Saint-Sauveur-des-Monts enjoys watching movies like Parasite and Origami. Took a trip to Yin Xu and drives a Econoline E150. strona tutaj

    OdpowiedzUsuń
  9. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń