Translate

piątek, 28 sierpnia 2015

3.You drive me crazy, you drive me crazy

Imieniny Adama Kurka minęły nam w przyjemnej atmosferze. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów czułam się w pełni szczęśliwa. Każdy tam obecny podzielał me odczucia.
Ależ poczyniliśmy postęp Bartku!
Nawet jabłecznik wszystkim smakował a co za tym idzie, nie został po nim ani jeden okruszek.
W końcu poznaliśmy też dziewczynę Kuby. Mały Kubuś już nie jest taki mały. Z resztą on nigdy, jak to każdy mężczyzna z rodu Kurków, niski nie był.
Po powrocie do domu, a było koło 22 trzeba było szybko się myć i kłaść spać, bo każde z nas musiało wcześnie wstać.

Minęło kilka dni, zbliżał się kolejny weekend. Bartosz wraz z wrocławską drużyną Impelu wręcz nie wychodził z hali od rana do wieczora. Śmiałam się już, że zawiozę materac i kołdrę, bo po cóż ma wracać do domu na kilka godzin? Jak się domyślacie, praca z kilkunastoma kobietami to nie łatwa sprawa, więc mój Kurek bardzo często wracał znerwicowany do domu i niekiedy nie miał zupełnie ochoty na rozmowę. Zamykał się w swojej domowej siłowni i wyciskał tam siódme poty, w ten sposób wyładowując negatywne emocje. Znałam go już na tyle dobrze, że wiedziałam, iż w paradę nie warto mu wtedy wchodzić,

W piątkowe popołudnie zamknęłam nieco wcześniej salon, bo obiecałam naszej Amelii, że odbiorę ją ze szkoły. Miałyśmy wtedy pójść na małe zakupy. To miał być też pretekst ku spędzeniu razem wolnego czasu. Nie potraficie sobie wyobrazić jakaż ona była szczęśliwa. Jej uśmiechnięta buźka wręcz promieniała jak słońce. Było deszczowo, ale to nie miało znaczenia choćby najmniejszego. Tak bardzo chciałam nadrobić ten stracony czas. Miałam świadomość, że to mission imposible, ale chciałam spróbować.
Wpadłyśmy do centrum handlowego, oczywiście początkowo miało to być według Melki "popatrzenie na ciuchy", ale ona jak to ona "To jest śliczne i pasuje mi do tych nowych butów". Oczy kota ze Shreka i weź bądź stanowczy.
Potem zahaczyłyśmy o Piotra i Pawła by zapełnić lodówkę i kierunek dom. O dziwo znajdował się tam już pan domu, który najwyraźniej skończył dużo wcześniej pracę.

-Gdzie to się szlajacie?-zmroził nas spojrzeniem, udając poirytowanego faceta przed 40stką

-Zobacz tatusiu co mam!-radosna 9-latka wyjęła z torby nową bluzę z Sinsay'a

-Ty nie masz za dobrze, co?-rozbawiony mężczyzna cmoknął córkę w skroń by następnie tak nagle przytulić się do mnie

Trzymał mnie i trzymał jakby bał się, że zaraz ucieknę. Na nic były moje starania by się uwolnić.

-Co ci? Nabroiłeś coś?-parsknęłam śmiechem a ten w końcu zluzował uścisk

-Dziś jest ważny dzień mamo.-odezwała się blondynka, która siedziała na krześle ochoczo machając nogami do przodu i do tyłu

-Doprawdy?-zdziwiona zmarszczyłam czoło-Ominęłam coś?-z uporem zaczęłam szperać w myślach-Urodziny miałaś w kwietniu, ty w sierpniu, ja mam w październiku. Rocznicę ślubu mieliśmy w czerwcu...Nie wiem, poddaję się. Nie będę zgadywać.-zrezygnowana podciągnęłam się na blat szafki, siadając wygodnie

-Dalej tato! Zrób to!-radosny chichot Amelki rozniósł się po całym domu

-Ale co?-popatrzyłam raz na córkę raz na męża-No dalej, co jest grane?

Bartosz odchrząknął głośno, otrzepując materiał koszulki na ramionach z niewidzialnego kurzu. Przyglądałam się im, nie wiedząc co myśleć. Oszaleli czy jak? Nie mogłam się doczekać finału.

-Skoro tak dobrze nam idzie, postanowiliśmy, że przypomnimy ci coś jeszcze. Coś bardzo ważnego.-nieco zdenerwowany zaczął macać swe kieszenie spodni-Mimo tego, że już raz to robiłem to i tak denerwuję się jak świeżak.-zaświrował oczyma, racząc błagalnym wyrazem twarzy Amelię

-Oj tato!-mała uderzyła się z otwartej dłoni w czoło, podreptała szybko do przedpokoju i z kurtki Bartosza wyjęła małe, czerwone pudełeczko-Do roboty!-poklepała go na takiej wysokości jak zdołała sięgnąć i odsunęła się na bok

-O ja pierdole-wymsknęło mi się, widząc jak Kurek pada wręcz na kolana. Pot płynął mu po twarzy, ręce drżały, ale mimo wszystko trzymały otwarte już pudełko z pierścionkiem. Zsunęłam się z blatu, stając na przeciwko niego

-Ty chcesz mi się oświadczyć?-spytałam niepewnie, przechylając głowę na bok

-Wyjdź za mnie Flawia, poraz drugi. Weźmy ślub. niech wszystko zacznie się od nowa.- A dajcie spokój, poryczałam się znowu. Nie mogłam wydobyć z siebie ani słowa, więc nie zrobiłam nic innego jak tylko padłam na kolana i pocałowałam go namiętnie a zaraz włożył mi tę śliczną błyskotkę na palec.

-Ty mówisz serio? Tak? Naprawdę chcesz znowu wziąć ślub?-nie wierzyłam, wolałam się upewnić. A niech mnie ktoś uszczypnie. Ostatnie dni były tak udane, że po prostu to nie mogło się dziać.

-Tak, chcę znowu wziąć ślub Flawia.-utonęłam w jego oczach, które w tamtej chwili były pełne szczerego uczucia

-Sama wybierałam pierścionek, śliczny, co nie?-Amelia w końcu podeszła i objęła nas ramionami stając pomiędzy-Mam dobry gust.-stwierdziła dumnie, łapiąc mą dłoń-Pięknie się prezentuje.

-Jest wspaniały kochanie, dziękuję.-pocałowałam ją w policzek, tuląc do siebie jak misia

-Eeeej no, a ja?!-prychnął mężczyzna

-No ty też dostaniesz-obie zaczęłyśmy się głośno śmiać i sprzedałyśmy mu gorące całusy w policzka. O mało nie pękł ze szczęścia!

Było tak pięknie, tak cudownie. Układało się niesamowicie dobrze. Odzyskiwałam córkę, miałam wyjść ponownie za mąż. Zasłużyłam na to wszystko? Powiedzcie mi szczerze? Czy to nie był tylko sen? Jeśli tak to nie chciałabym się nigdy z niego obudzić.

(...)

Późnym wieczorem, było około 21, zasiedliśmy we dwoje na kanapie. W telewizji leciał akurat film, który wszyscy doskonale znają a mianowicie "Piraci z Karaibów". Oglądałam go z milion razy a i tak zawsze wywoływał u mnie napady śmiechu za sprawą kapitana Sparrowa. Bartosz był już tym znudzony, bo ileż można oglądać to samo, ale postanowił jakoś to przecierpieć. Przyniósł z barku butelkę czerwonego wina i dwie lampki po czym odkorkował alkohol i napełnił naczynia. Uśmiechnęłam się na samą myśl, bo mały relaks każdemu się należy.

-Dziękuję-chwyciwszy w dłoń lampkę z czerwoną cieczą zaraz zamoczyłam w niej usta. Czując przyjemne ciepło jakie raczyło mnie od środka, przymknęłam powieki, opierając się wygodnie o oparcie kanapy-Tego mi było trzeba-dodałam po chwili, obserwując jak duża dłoń Bartka wędruje po mym udzie.

-Yhyyym...-przeciągnął zbliżając swą twarz do mojej. Te duże niebieskie oczy! W nich się zakochałam wiele lat temu. To one sprawiają, że wariuję, że tracę kontrolę nad swoim ciałem. Tak też stało się i tym razem. Nie mogłam nad sobą zapanować, oddałam mu się.

Było naprawdę gorąco, temperatura biła z zewnątrz i od środka a lampka z winem, którą jeszcze do niedawna dzierżyłam w dłoni, upadła na panele rozsypując się w drobny mak.

-A co wy robicie?!-nagłe pojawienie się Amelii w salonie spowodowało, że odskoczyliśmy od siebie niczym małe dzieci przyłapane na gorącym uczynku

-Dlaczego ty nie śpisz?-próbujący opanować ciężki oddech Kurek, chwycił za koszulkę, którą dopiero co z niego zdjęłam

-Usłyszałam, że coś się potłukło i poza tym nie mogę usnąć...-zasiadła pomiędzy nami, ziewając głośno

-Jest 22, powinnaś już dawno spać.-stwierdziłam  poprawiając podkoszulkę

-Położysz się ze mną?-zerknęła na mnie, kładąc głowę na mych kolanach

-Nie ma mowy, jesteś już duża. Na górę!-poirytowany Bartosz chwycił ją za dłoń i zaprowadził na schody-Śpij dobrze-ucałował jej czoło a ta biedna a zarazem zrezygnowana podreptała wolno do swojego pokoju

W tym czasie chwyciłam za miotłę i szufelkę by sprzątnąć bałagan. Poczułam się dziwinie, rozbolała mnie głowa a przed oczami pojawiły się mroczki.

~-Córcia, co wybierasz? Chleb, sól czy pana młodego?

-Chleb i sól i pana młodego żeby zarabiał na niego

-Tutaj zamoczcie sobie kawałeczki chleba w soli...Tak jest, a teraz kieliszeczki do dna i za siebie!

Trzask pękających kieliszków. Trzeba było to posprzątać. Ja trzymałam miotłę a Bartosz szufelkę.

STOP

(...)

-Cholerna sukienka...

-Uważaj, nie urwij zameczka!

Noc poślubna. Bartek nie mógł sobie poradzić z zapięciem od sukni. Wyrwał zamek, tak...oddałam suknię do krawcowej...

STOP

(...)

-Wszystko w porządku?-zaniepokojony mężczyzna chwycił mnie za ramiona, podciągając do pozycji stojącej-Źle się czujesz? Flawia! Coś cię boli? Jedziemy do szpitala? Boże, Flawia!-posadził mnie na krześle a sam ukucnął na przeciwko-Flawia! Widzisz mnie?-machał ręką przed mymi oczyma

Przez chwilę byłam jak na haju, świat mi wirował, nie mogłam obrać konkretnego punktu, wszystko wydawało się ruchome...

-Kochanie!-klepnął lekko mój policzek, próbując powstrzymać łzy. Tak bardzo się wystraszył. Sądził, że coś złego się ze mną działo. Lekarz ostrzegał, że tak może być. Skutki wypadku i śpiączki.

-Twój kieliszek nie chciał się stłuc.-wywaliłam łapiąc się za głowę

-Co?-zmarszczył brwi zdezorientowany

-Wyrwałeś mi zamek od sukni. Dałam za nią 5000 złotych.-powiedziałam z wyrzutem

Roześmiał się. Jak mu ulżyło! Kamień spadł z jego serca. Tak się śmiał, że nie macie pojęcia, więc chcąc nie chcąc i ja zaczęłam.

-Boooże, Flaw...!-z ulgą objął mnie, zostawiając na skroni pocałunek-Przypomniałaś sobie coś jeszcze?

-Nie...tylko to.-odparłam z dumą. Wszystko szło do przodu, odblokowałam się!-Może niedługo wszystko wróci?

W tej chwili jakby do Kurka coś doszło, nie wiedziałąm jeszcze co to było, ale mina mu zrzędła.

-Nie wszystko na raz, powoli.-wyprostował się, drapiąc po zarośniętej brodzie-Idę się wykąpać. Spać mi się chce.-machnął i wyszedł. Odprowadziłam go wzrokiem do samych schodów. Nie dawało mi to spokoju. Dlaczego tak nagle przestał się cieszyć?



"And when I'm looking in those big blue eyes, 
I start a'floating round in paradise, 
You drive me crazy, you drive me crazy. "



Bartkowi coś nie ponosie się zrobiło... Kto czytał 1. część? Domyślacie się czemu tak nagle wyszedł pod pretekstem zmęczenia?
Posyłam Wam optymistyczną trójeczkę, być może rozdział czwarty już takowy nie będzie :)
Cześć i czołem! :P

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. No raczej , że wiem dlaczego wyszedł pod pretekstem zmęczenia . Lepiej by było jakby Flawia sobie tego nie przypomniała ale znając Ciebie to na pewno się o wszystkim niestety dowie . Czekam na następny rozdział i życzę weny :*

      Usuń
  2. Rozdział jak zawsze świetny :) Flawia przypomniała sobie kolejną część sprzed wypadku. Ach te dzieci potrafią pojawić się w odpowiednim momencie ;) chyba domyślam się jaki był nagły powód zmęczenia Bartka. Do nastepnego :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział
    oj Bartek zaczyna się martwić co będzie jak Flaw dowie się o jego zdradzie i ci z dzieckiem

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde, Kuraś!! Co z tobą człowieku? Niby tak pięknie a jednak nie :p Dobrze, że przynajmniej pamięć wraca i relacja Flawii i Meli :)) Rozdział świetny, czekam na kolejny! c; Wybacz, że tak krótko ale spaaaać mi się chce :**

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie źle :) Ciekawi mnie co zrobi Bartek gdy Flawia przypomni sobie wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne*.*
    Bartuś romantyk i to szalony ^^ Amelka taka słodziutka ;3 Domyślam się, że chodzi o pewnego gościa z przeszłości :P Nie psuj im szczęścia! ;) Proszę! :D
    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń